Była sonda na stronie Bale'a, a zrobię tu jeszcze jedną, by sprawiedliwie było ;) Bo wiadomo, że na Bale'a więcej wchodzi jego fanów.
Do wyboru:
-Michael Keaton
-Christian Bale
Chyba zartujesz z tym pytaniem. Keaton oczywiscie, czyli ja. Bale, znam goscia, przejechal sie moim batmobilem ale slabo obczaja tematy. Lubie goscia ale do piwa. Kim Basinger tez nowi ze mnie woli...
Zdecydowanie Keaton . Do dzisiaj nie moge pojąć dlaczego zagrał tylko w jednej części " Batmana " . A tego że nie dostał ostatnio oscara to już nigdy nie przeboleje .
Zagrał w dwóch. Była kontynuacja filmu z 1989: " Powrót Batmana". Potem studio zrezygnowało z Burtona i chciało zrobić kolejne dwie części w mniej mrocznej, bardziej familijnej formie. Dlatego zmienili także Batmana.
Ja nie lubię Keatona jako Batmana, mało go i taki płytki jakiś. Jego filmy zabierają inne postacie. Zdecydowanie Bale
Może gdyby Bale grał w wersji Burtona to wyszło by to dużo lepiej? Bo to chyba jednak aktorzy realizowali wizję reżyserów. A że Batmany Nolana są beznadziejne to i Keaton jako batman jest zdecydowanie i bezdyskusyjnie lepszy od Bale'a.
Bale chociaż Keaton też był świetny. Bale bradzej mnie przekonał i ogólnie trylogia Nolana była świetna. Keaton inaczej wykreował postać i Bale wykreował postać. Myślę że to raczej gust który był lepszy, oboje byli świetni i oboje są genialny aktorami.
Nie można tego rzetelnie porównać bo Batman Burtona i Batman Nolana to dwa rózne światy.Keaton miał w sobie więcej luzu grając Bruce'a Wayne'a ale Bale z kolei wiedział doskonale, że kręci poważne kino i superbohaterze i nie może sie wzorować na Batmanie Burtona który był utrzymany komiksowej konwencji.Bale nigdy nie pasował mi do roli Batmana tak naprawdę.Jest świetnym aktorem,ale w kostumie wyglądał dla mnie mało przekonywująco i ten jego "głos" najlepiej wizualnie jako Batman,prezentował sie Affleck !
Moim zdaniem te dwa Batmany są różne, a każdy wpasowuje się w stylistykę swoich filmów. Ale jeśli mam wybierać, stawiam na Keatona - bo ma normalny głos :). A tak swoją drogą - myślisz, że fani Bale'a przeglądają stronę Keatona?
No cóż... rola Batmana pozostanie rolą jego życia. Przede wszystkim genialny jako Bruce Wayne, czyli teoretycznie obrzydliwie bogaty laluś, ale przy bliższym poznaniu widać w nim kogoś, kto przeżył olbrzymią traumę. Kogoś, kto ma skrzywienie psychicznie, gdyż przebiera się za dziwoląga i nocami wali przestępców po nerach. Co więcej sam wielokrotnie zaczyna gubić się w tym kiedy jest a kiedy nie jest Batmanem.
W wizji Burtona Batman jest kimś więcej niż tylko super bohaterem. Jest postacią niejednoznaczną, psychicznie upośledzoną, co tworzy idealną symbiozę z przeciwnikami, którzy tak jak on zaczynają zatracać się w swoim alter ego, kiedy niektórzy z nich mają jeszcze swoją "naturalną", prawdziwą tożsamość.
Nawet zacząłem dostrzegać drugie dno w scenie, kiedy Pingwin dusi go swoją parasolką i mówi:
"Zazdrościsz mi, bo ja jestem autentycznym dziwolągiem, a ty musisz zakładać maskę!"