No, dobra, będę pierwsza. Świetnie dobrany aktor do roli Hastingsa. Mankamentem jest tylko fakt, że wklejali tę postać także do filmów, nakręcanych na podstawie powieści w których nie występował.
Nikt nic nie napisał, bo wszyscy zachwycają się samym Poirotem ; ))
A ja mimo to uwielbiam także Hastingsa ^^
Jako Hastings jest wspaniały :D Uwielbiam tę wykreowaną przez niego postać. Niestety nie czytałam jeszcze książek, ale myślę, że nie jest tak strasznym błędem wprowadzenie go do części, w których go być nie powinno. Dzięki niemu film nabiera pewnej lekkości, humoru. Nie wyobrażam sobie odcinka bez kapitana Hastingsa.
ja czytałam książki, nadal chętnie to robię, ale zgadzam się z Tobą. zauważyłam, że Hastings jest miłym dodatkiem do tych filmów, dużo wnosi jego postać. łapię się na tym, że kiedy go nie ma, to sobie myślę: "Gdzie jest Hastings?".
mnie się zawsze podobały najbardziej te książki gdzie był Hastings :) a Hugh jest świetnym wyborem do tej roli :D nie mogłabym sobie wyobrazić lepszego, taki totalnie angielski Anglik ;) :D jest też świetny w roli Wellingtona w filmach o Richardzie Sharpe'ie :)
Ja niestety nie podzielam zachwytów nad jego rolą Hastingsa, w ekranizacjach zrobili z niego pół-kretyna, zawsze się ośmieszającego, z którym Poirot się nie liczy i którego traktuje jak łagodnego debila. W książkach owszem, Poirot zawsze jest górą, ale H. jest normalnym człowiekiem, jak każdy z nas, a nie downem. Poirot jest zdystansowany, ale nie pogardliwy wobec niego. Czuć prawdziwy szacunek między nimi, a nie taki układ "pan i jego kundelek". Ale to po połowie dlatego, że Suchet jako Poirot też mnie nie przekonuje;-)