On, Inarritu oraz Del Toro tworzą nieformalny trójkąt wg mnie najciekawszych reżyserów z Meksyku. Wszyscy trzej mają swoje odmienne, ale niezmiernie interesujące wizje kina. Robią filmy nie dla kasy, ale dla satysfakcji swojej i widzów.
Tak sobie marzę, abyśmy chociaż my w Polsce mieli takie trio młodych i zdolnych, a znanych na całym świecie...