PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1229}

Wichry namiętności

Legends of the Fall
7,7 98 899
ocen
7,7 10 1 98899
6,3 15
ocen krytyków
Wichry namiętności
powrót do forum filmu Wichry namiętności

Chciałabym zwrócić Waszą uwagę na niesamowitą głębię i ponadczasowość tego filmu - w
moim odczuciu jest w nim tyle motywów, o których można by rozmawiać i rozmyślać godzinami.
Np:
* Porównanie życia Alfreda i Susannah z życiem Tristana i Isabel - sława, bogactwo i wspaniały
dom szczęścia nie dają - dopiero dzieci, pogoda ducha i rodzina
* Stosunek Alfreda do Susannah - nie można nikogo w sobie rozkochać na siłę - pomimo tego,
że dał jej wszystko i darzył ją miłością, nie mógł dać jej szczęścia
* Trzej bracia - porównajmy ich relacje na początku filmu do tego, jak się zmieniały przez cały film
- kiedy zabrakło jednego z nich, wszystko się posypało
* Honor - jak ważny jest honor, dzisiaj nie zdajemy sobie sprawy. Dla Tristana był on
najważniejszą wartością, Alfred raczej się nim nie przejmował - i zdecydowanie źle na tym
wyszedł (zdradził własnego ojca dla głupiego stołka w rządzie i pieniędzy)

Można by jeszcze wymieniać i wymieniać... Warto obejrzeć ten film, gdyż dużo wnosi do naszego
życia i skłania do wielu przemyśleń, polecam :)

ocenił(a) film na 4
roslinadoniczkowa

No cóż, ja mam absolutnie przeciwne uczucia. To opowieść o grupie kapryśnych, nieodpowiedzialnych egocentryków bez mrugnięcia okiem burzących życie innym. Żadna z postaci nie wzbudziła mojej sympatii, niektórym jedynie po prostu współczułem. I ta opowieść o egoistach ujęta jest środkami stylistycznymi wskazującymi, jakoby była jakimś pięknym, subtelnym i -- jak to ujęłaś -- głębokim kinematograficznym poematem. Smutne to nieco irytujące.

Odnosząc się do zaproponowanych przez Ciebie punktów:

1. Naprawdę uważasz, że pożycie Tristana i Isabel było ideałem szczęścia? Nie odniosłaś wrażenia, że Tristan poślubił Isabel niejako w zastępstwie Susannah. Ona lgnęła do niego i była pod ręką, a on w sumie trochę ją lubił, no to skoro już się zdecydował pomieszkać trochę z ojcem (nie na długo, jak się wkrótce okazało), to sobie postanowił założyć rodzinę. A co mu tam, nie? To nic, że innej złamał serce, to nic, że inną wciąż kocha, to nic, że ścigają go demony przeszłości i ma lekką szajbę -- w końcu każdy ma prawo dążyć do szczęścia. A to że kosztem innych? Dłobiazg :).
Tego szczęścia w rodzinie to Tristanek dużo zakosztowywać nie lubił. Największą frajdę zdawało mu się dawać zostawianie na lodzie tych, którzy go kochali. Pamiętasz, czym się film kończy, prawda? No to chyba mamy jasność, który z braci, Alfred czy Tristan, był bardziej opiekuńczy i rodzinny.
Nie wiem, czy Alfred gonił za sławą i bogactwem -- mam wrażenie, że interesowała go polityka jako służba publiczna, a nie jako droga do wywyższenia się i zdobycia majątku. A szczęścia szukał chyba przede wszystkim w związku z Susannah. Ale to niestety „zła kobieta była” ;).

2. To prawda, Alfred dał się pokierować uczuciu, które skazane było na klęskę. Jak ćmę do płomienia, Susannah ciągnęło do destrukcyjnego Tristana. Nie dało się jej pomóc. Sama Susannah zaś, gdyby miała trochę względu na innych, również mogłaby zauważyć, że z takiego przechodzenia od brata do brata nic dobrego wyniknąć nie może. Ona w ogóle jakaś dziwna była ;). Naprawdę kochała wszystkich trzech braci? Chyba nie. Więc dlaczego chciała wychodzić za tych, których właściwie nie kochała?

3. Posypało się nie dlatego, że zabrakło jednego z braci, tylko dlatego, że każdy z nich był wychowywany w jakiejś głupiej ideologii wojownika -- ideologii skłaniającej do szukania guza i kompletnego nieliczenia się z konsekwencjami swoich czynów ponoszonymi przez innych. Bo najważniejsza jest mołojecka sława i duma. Przy takich ideałach łatwo o życiową katastrofę.

4. Honor dla Tristana był najważniejszą wartością. Zastanówmy się...
- kręcił z dziewczyną brata
- rozkochał w sobie, a potem z zimną krwią porzucił dziewczynę łamiąc jej w ten sposób życie
- swoim zachowaniem przyprawił ojca o apopleksję
- będąc ojcem i głową rodziny zajmował się nielegalnymi interesami, co zaskutkowało zabiciem żony przez oprychów
- porzucił dwójkę dzieci
No rzeczywiście -- honorowy facet, jak cholera.
Alfred zdradził ojca?! Czy my oglądaliśmy ten sam film?! To ojciec wypędził go na zbity pysk z domu, bo Tristan był świętą krową i "kochanym cycem", o którym złego słowa nie można było powiedzieć, choćby to była najprawdziwsza prawda. A polityka to nie "głupi stołek w rządzie", tylko niezwykle ważna część życia społecznego -- ja wiem, że weselej brzmi "screw the government", ale że weselej, to jeszcze nie znaczy, że mądrzej.

Mnie tam ten film dużo do życia nie wniósł. Raczej zirytował, bo widać było, że twórcy stali po stronie Tristana i próbowali robić z niego bohatera, a ja w nim widziałem człowieka skrajnie egoistycznego, prostego i głupiego. Irytowała mnie też idealizacja jakichś pokręconych indiańskich zabobonów. Chociaż z drugiej strony, film, wbrew swoim intencjom, pokazywał, do czego one prowadzą. Zatem, owszem, film skłania do przemyśleń -- ale niekoniecznie wszystkich skłania do takich samych wniosków.

Fabularnie -- przeładowany zdarzeniami; aktorsko -- przeciętny, bo postacie są stereotypowe i psychologicznie niepogłębione; realizacyjnie -- taki sobie. Dałem "czwórkę" za epicki rozmach i niezłego Hopkinsa.

ocenił(a) film na 9
sbbbbs

To film dla zwolenników estetycznych doznań - piękna muzyka, piękne sceny, krajobrazy i piękni ludzie. Pod tym względem zachwyca, nie robi się już takich filmów. Pokazuje głęboką, zmuszającą do wielu przemyśleń historię. To po prostu piękny obraz, który zostaje w pamięci na całe życie. Z pewnością nie zasługuje na marne 4, mimo tego, że gusta są różne. Sam zresztą udowadniasz, jak różne można wysuwać tu interpretacje - dlatego, bo film robi na to miejsce, niektóre rzeczy sami musimy sobie dopowiedzieć.

ocenił(a) film na 9
Karule

Zgadzam sie.

ocenił(a) film na 9
valsmia

a ja z Wami :)

ocenił(a) film na 10
Karule

Nic tu więcej dodawać nie trzeba.Film przepiękny, na długo pewnie zostanie w pamięci, niesamowity.Podzielam w pełni zachwyt.

ocenił(a) film na 9
sbbbbs

Dobrze że w ogóle masz jakieś - i to całkiem spore - odczucia po obejrzeniu tego filmu. Gusta są różne, ale film składnia do przemyśleń i wywołuje emocje - do jakich oraz jakie, zależy od człowieka.

Ośmielę się dalej polemizować z Twoim zdaniem:

1. Tak, zdecydowanie uważam że Tristan darzył Isabel prawdziwą miłością i byli bardzo szczęśliwi. Nie uważam że była ona w zastępstwie Susannah - raczej sądzę że jego związek z tamtą był wynikiem chwilowej namiętności. Gdyby ją kochał, nie opuściłby jej a potem nie związałby się z Isabel lecz starał dalej o Susannah.
Co do Alfreda mam bardzo mieszane uczucia, lecz raczej sądzę że źle zrobił porzucając rodzinę dla tego stanowiska, które właściwie nie wiem czym dla niego było, ale myślę że potrzebował tej aprobaty społeczeństwa i wysokiego stanowiska. Opieka nad dziećmi? Myślę że to próba odpokutowania za śmierć Isabel i ponowne wkupienie się w łaski rodziny, a nie przejaw opiekuńczości i odpowiedzialności.

2. Oczywiście że nie kochała wszystkich trzech braci. Kochała Tristana, wyraźnie powiedziała to odwiedzając go w więzieniu. Czego się związała z Alfredem? Pewnie z rezygnacji i bezsilności, cóż, ''zła kobieta'' nieprawdaż?

3. W każdym razie się posypało i skłania do przemyśleń ile warte jest życie kiedy mamy braci = przyjaciół za którymi jesteśmy gotowi skoczyć w ogień i wobec których jesteśmy bezwzględnie lojalni, a ile jest warte kiedy postanawiamy zdać się sami na siebie - ani Tristan ani Alfred nie był w pełni szczęśliwy po śmierci Samuela, kiedy to ich drogi się rozeszły.

4. Oj, chyba bardzo nie lubisz naszego głównego bohatera ;) Nie zasłużył na aż takie ''baty''.
Tak, sądzę, że był honorowy. Zauważ, że pomimo tego że ciągnęło go do Susannah (i wzajemnie - ze zdwojoną siłą), nie pocałował jej, kiedy żył Samuel. Tak, wiem, Alfred im przeszkodził, ale myślę że gdyby nie wszedł też do niczego by nie doszło - bo Tristan nie zrobiłby tego bratu - Ty pewnie masz inne zdanie. / No przykro mi bardzo ale duch był z niego niespokojny i nie był w stanie zapewnić szczęścia Susannah będąc przy niej (ponieważ jej nie kochał), więc wyjechał aby zrobić coś z tym drzemiącym w nim ''niedźwiedziem'', jednocześnie licząc że dziewczyna ułoży sobie życie z kimś innym kto jej da to szczęście - złość na niego, na to że ją ''porzucił'' mogłaby jej to ułatwić // Czy to naprawdę przez jego zachowanie? /// ''Nielegalne interesy'' haha proszę Cię. Raczej drobne przekręty obecne w bardzo wielu rodzinach i absolutnie nieszkodliwe dla nikogo. Gdyby nie ''wspaniałomyślna'' ustawa Alfreda, jego żona by żyła. //// Duch niespokojny, na którego nie miał wpływu. Wypowiedział słowa: ''Kiedyś przeklnąłem Boga. Czy, tak jak siebie, skazałem na potępienie wszystkich wokół mnie?'' oraz na końcu narrator powiedział ''To ci, którzy go najbardziej kochali umarli młodo.'', więc myślę że odcinając się od dzieci raczej chciał je ochronić przed samym sobą.

ocenił(a) film na 4
roslinadoniczkowa

Pewnie nie warto ciągnąć polemiki zbyt długo, bo raczej się nawzajem nie przekonamy i wcale nie ma takiej konieczności :). Jak zauważyłaś, gusta i zapatrywania są i mogą być różne. Wcale nie mam zamiaru nikomu obrzydzić tego filmu, po prostu chciałbym zaproponować inny typ refleksji na temat postaci i zdarzeń, które w nim oglądamy.

Odnosząc się krótko do Twojej polemiki:

1. Mnie wydaje się, że powikłana miłość Tristana i Isabel jest jedną z osi przewodnich tej opowieści. Nie jest to, moim zdaniem, żadna miłostka czy przejściowa namiętność. Samo imię głównego bohatera przywodzi na myśl legendę o Tristanie i Izoldzie, dzieje zakazanej miłości prowadzącej do tragedii. Tutaj Izolda ma na imię Susannah i też jest przeznaczona innemu (bratu), a "grzeszna miłość" jaka rodzi się między nią a Tristanem ściąga fatum i doprowadza do tragedii.
Tristan poślubił Isabel po powrocie ze swojej "podróży zapomnienia" -- Susannah już była wówczas zamężna. A dlaczego ją opuścił? A to zależy od tego, jak zechcemy na to spojrzeć :). Albo przyjmiemy, że poczucie winy za śmierć brata wpoiło weń pogardę dla siebie samego i przekonanie, że nie ma prawa na tym świecie budować swojego szczęścia osobistego -- szczególnie z kobietą przeznaczoną bratu. Albo uznamy, że pewnie tak to sobie tłumaczył, ale nie zmienia to faktu, że był z niego nieodpowiedzialny i egoistyczny gnojek :D. Ale możemy pozostać przy tym pierwszym, bo pewnie o to chodziło twórcom obrazu :).
O miłości Isabel i Tristana z filmu dowiadujemy się raczej niewiele. Głównie zaś to, że ona była sporo młodsza od niego i że durzyła się w nim od dzieciństwa. Nie twierdzę, że Tristan niczego do niej nie czuł, ale będę obstawał przy tym, że ożenił się z nią, bo była pod ręką i... znowu -- żeby "zapomnieć": żeby, na zasadzie symetrii, również założyć rodzinę, skoro Susannah już jest w związku małżeńskim. Wydaje mi się, że mężczyzna naprawdę kochający kobietę dostrzega w ich wspólnych dzieciach odbicie swojej ukochanej, więc przez myśl mu raczej nigdy nie przejdzie opuszczenie ich i pozostawienie na wychowanie komu innemu, o ile jakieś okrutne zrządzenie losu tego na nim nie wymusi.
Widzę, że tak jak ja nie lubię Tristana, tak Ty na Alfreda jesteś w stanie zawsze dopasować kij ;D.
"... porzucając rodzinę dla stanowiska..." -- co właściwie przez to rozumiesz? W czasie, gdy Alfred zaczął ubiegać się o urzędy, jego ojciec był jeszcze w pełni sił, a na ranczo mieszkał Tristan (... i migdalił się z Susannah ;)). Starego indianina-"wychowawcę" oraz ojca Isabel, tudzież sporą liczbę farmianych najemnych robotników pomijam :). Nie bardzo rozumiem, co miałby Alfred tam robić -- najwyższy czas, żeby facet pomyślał o jakiejś przyszłości dla siebie.
Opieka nad dziećmi próbą odpokutowania?! Nie przesadzajmy! Alfred rzeczywiście był gamoniowaty i zbyt naiwny w roli polityka -- nie umiał w porę dostrzec, kim są jego poplecznicy i jak przeżarta korupcją jest lokalna policja. Ale to jeszcze nie czyni go odpowiedzialnym za to, co się stało w kanionie. Zresztą, propozycja opieki nie wyszła od niego -- to Tristanek stwierdził, że dzieci mu się już znudziły, bo on musi znowu od smuteczków i wyrzutów sumienia pryskać w bezcelowe wojaże, niekończącą się "ucieczkę do przodu".

2. "Zła kobieta", to oczywiście było trochę dla żartu. Natomiast Twoja obrona brzmi raczej jak oskarżenie. Związała się z Alfredem "z rezygnacji i z bezsilności". No to... chyba go trochę nadużyła, prawda? :) Mogła przecież pojechać "w Amerykę" i poszukać szczęścia w jakimś nowym miejscu, wśród innych ludzi. Kto wie -- może nawet znaleźć nową miłość na miarę tego, co czuła do Tristana. Przyznasz, że przechodzenie od brata do brata nie było zdrowe -- ani dla niej, ani dla nich. Okej, czuję intencję autorów -- ona chciała w ten sposób pozostać w tej rodzinie, tak aby nie minąć się z ukochanym Tristanem, jeśli ten jednak zdecyduje się wrócić do domu. No bo to taka wielka miłość była. W porządku -- romantyczne to jak diabli. I wciąż nie mniej chore :).

3. Ten punkt wydaje mi się stosunkowo najmniej interesujący, więc przynajmniej nad nim nie będę się długo rozwodził. Powiem tylko, że i tu moje poglądy są raczej na kontrze do Twoich. Bezwzględnie lojalni nie powinniśmy być chyba w stosunku do nikogo, bo każdy człowiek może zejść na złą drogę i wtedy nie tylko rzeczą głupią, ale wręcz niemoralną jest z nim trzymać. A człowiek powinien starać się zdawać na samego siebie, bo samodzielność i wolność to jedne z głównych filarów szczęścia. Tristan i Alfred nie byli szczęśliwi po śmierci Samuela, bo się wzajemnie o nią winili. Ich drogi rozeszły się już wcześniej -- przecież już od pierwszych scen filmu widzimy, że to trzy diametralnie różne osobowości. A oprócz tego -- ile mieliby żyć razem?! I po co?

4. Tak, mam inne zdanie :). Niezależnie od tego, do czego by doszło czy nie doszło, Tristan spoufalił się z narzeczoną brata w sposób nie tyle nawet niedopuszczalny, co po prostu nie do pomyślenia na gruncie braterskiego uczucia -- szczególnie, gdy potraktować je z takim namaszczeniem, do jakiego nakłaniasz. On powinien unikać sytuacji rodzących takie pokusy, a nie lepiej lub gorzej sobie z nimi radzić.
/ O motywacji wyjazdu Tristana pisałem już wcześniej. Możemy to nazwać "drzemiącym niedźwiedziem" -- nie zmienia to faktu, że złamał w ten sposób dziewczynie serce i że wszystkie decyzje podjął za nią. To nie jest przykład honorowości tylko zwyczajnej gówniarzerii. I jeśli wziąć to określenie dosłownie, to jest w nim nawet okoliczność łagodząca: to po prostu bezmyślny młokos był, w dodatku skrzywiony jakimś chorymi, autodestrukcyjnymi ideałami rodem z indiańskich zabobonów.
// Owszem, to w momencie czytania listu o "Tristana w podróży" patriarcha rodu doznał wylewu. To dyskusja o postępowaniu Tristana doprowadziła do tak zażartej jego kłótni z Alfredem.
/// Handel alkoholem, to nie były w tych czasach "drobne przekręty", tylko działalność czarnorynkowa. A na czarnym rynku prawa dyktuje przemoc i grupy przestępcze. Normalny "ojciec rodziny" takich rzeczy unika, bo to nie są zabawy ludzi szlachetnych i odznaczających się wysokimi ideałami etycznymi, zatem nie można liczyć, że rodzina pozostanie na uboczu ewentualnych porachunków. Ale Tristanek tego najwyraźniej nie wiedział. On w ogóle niewiele o ludziach wiedział. On się więcej na niedźwiedziach rozumiał ;).
//// I tu prawdopodobnie jest jest sedno sprawy -- mój "duch spokojny" po prostu nie znajduje z duchem szaleńca tego typu żadnego większego pokrewieństwa :). I stąd mogę czerpać nadzieję, że ci, którzy mnie kochają młodo umierać nie będą musieli ;D

ocenił(a) film na 4
sbbbbs

ERRATA! -- w pierwszym zdaniu pierwszego punktu miało być oczywiście: "(...) powikłana miłość Tristana i SUSANNAH (...)" :)

ocenił(a) film na 6
sbbbbs

Zgadzam się z Tobą. Tristan rzeczywiście jest egoistą; rozkochuje w sobie dziewczynę i zostawia ją. Zachowuje się mało dorośle, narażając swoją rodzinę i dorabiając się na czarnym rynku. Dobrze wiedział jakie są tego konsekwencje. Nie można jednak powiedzieć, że to przez niego ojciec dostaje apopleksji. Każdy ma prawo opuścić dom i dowiedzieć się więcej o świecie. Przecież to młody człowiek i nie będzie siedział na tyłku. Rzeczywiście ojciec tęskni za nim i denerwuje się, lecz taki już człowieczy los, że "dzieci opuszczają gniazdko" ;p. Jeśli chodzi o oddanie dzieci- w tym masz absolutną rację. Nie chcę już się więcej tu rozpisywać, bo jak wiele osób stwierdziło gusta są różne. Mimo to, że główny bohater miał wiele wad, darzę go sympatią (może też ze względu na Brada Pitta ta ocena). Uważam także, że reszcie można przypiąć podobną ilość lub więcej łatek. Nie rozumiem także Twojej oceny. Są filmy fatalne, które mają po 4* i nie dorastają temu do pięt. Interpretacje są różne, lecz w każdej można dostrzec jakieś przesłanie, zarówno w Twojej, jak i 'roslinydoniczkowej'. :)

ocenił(a) film na 4
sbbbbs

Zgadzam się :)

Film mnie zmęczył i podobnie - krzywię się trochę na te indiańskie zabobony. Odniosłam wrażenie, że reżyser próbuje mnie przekonać, że Tristanem rządziła jakaś siła wyższa, 'niedźwiedź" itd. Swoją drogą to całe wyrywanie serca (bratu!) - chore.

Fabuła przeładowana jak dla mnie, za dużo wszystkich zwrotów, zmian, ewolucji postaci - każdy z bohaterów przechodzi co najmniej 5 metamorfoz. Np. miałam wrażenie (odczułam to jako niezdecydowanie w wartościowaniu postaci przez reżysera), że Alfreda najpierw mam lubić (sam początek filmu), potem nie (wojna i powrót z niej). Następnie go lubimy albo przynajmniej się litujemy (rekonwalescencja), a następnie 'nie,nie. nie lubimy go', bo pojawia się znowu Tristan. I tak aż do samego końca filmu, kiedy to Alfreda lubimy w momencie gdy zabije gościa z karabinem, choć pół minuty wcześniej mamy być jeszcze na niego obrażeni.

Jedynie co do pozostawienia dzieci Alfredowi - tu się z Tobą nie zgodzę - jeśli na końcu wszyscy są tacy fajni i pogodzeni, może twórcy filmu chcieli jednak pokazać, że Tristan zrozumiał, ż wszyscy, którzy go kochają umierają przedwcześnie i chciał uchronić synów przed samym sobą (wzruszające).

Za dużo patosu i wszechobecnej doniosłości, film zbyt wydumany i - jak dla mnie - na każdym kroku roszczący pretensje do 'ambitności' i głębi. I jeszcze klamra kompozycyjna z grizzly - niezbyt górnolotne. Jedna * więcej za Hopkinsa.

ocenił(a) film na 8
magdalena_115

Dobra, skoro już przeczytałem wasze komentarze to też zostawię coś od siebie.
UWAGA ZAWIERA SPOJLERY!
A więc zgadzam się, że film jest ponadczasowy i bardzo dobry jako temat do dyskusji: ja bardziej odbieram ten film jako zarzucenie pewnych archetypów męskości.
Po pierwsze jest Samuel - młody i niedoświadczony idealista, który ślepo podąża za swoimi przekonaniami(pomimo sprzeciwu ojca i dezaprobacie narzeczonej) - wyrusza na wojnę, gdzie jak sam wspomina, życie weryfikuje jego spojrzenie. Choć to okrutne, potwierdzeniem jego błędnego nastawienia do życia jest przede wszystkim jego śmierć.
Drugim archetypem mężczyzny jest Alfred. Wiecznie niezadowolony, nic mu nie wychodzi, wyraźnie brakuje w nim życia. Choć akceptowany i podziwiany w swoim środowisku, zostaje odrzucony przez najbliższych. Ojciec odmawia mu błogosławieństwa, brat go unika, żona popełnia samobójstwo. Jest to typ mężczyzny pracowitego, odnoszącego sukcesy w życiu społecznym i zawodowym, ale w najbliższym otoczeniu i w swoim wnętrzu dostrzegający tylko pustkę. Ostatecznie zmienia swoją postawę (końcówka filmu), dzięki czemu reżyser (autor powieści, czy kto to tam za to odpowiada) obala także ten archetyp.
Kolejna postać to pułkownik Ludlow. Reprezentuje b. konserwatywne podejście do świata, wierzy sprawdzonym ideom, ale także konfrontuje je ze swoim życiem. Jednocześnie jest bardzo podobny do Alfreda, co w filmie zostało także mocno podkreślone - zostawia go żona, nie ma wpływu na decyzję swoich synów(wyjazd na wojnę), czy chociażby ten ciągły brak szczęścia, bycie samotnym. Dlatego można go zaszufladkować jako odmianę tamtego archetypu.
I wreszcie Tristan. To w nim znajduje się życie, to jego losy śledzimy z największym zapałem - i choć od śmierci brata, za którą niesłusznie się obwinia, mija dużo czasu nim Tristan daje radę się otrząsnąć, cały czas gdzieś w nim pali się ogień, za którym tęskni Susanah, Izabela, czy Pułkownik.

Co do waszych komentarzy - przesadnego patosu nie dostrzegam. Kompozycja narracyjna (historię opowiada Jedno Pchnięcie) jest dosyć ciekawa, choć faktycznie niektóre momenty są mało czytelne(jak ściąganie skalpów, czy ten słynny niedźwiedź). Na pewno temat jest bardzo otwarty i z każdym zdaniem można polemizować, ale czy właśnie nie taki powinien być dobry film - pobudzać do refleksji i dyskusji?

Mam problem z niektórymi kwestiami, zupełnie nie mogę ich ruszyć, jak ktoś ma jakieś pomysły to pisać:
- o co chodziło z Deckerem - że był poszukiwany a Ludlow go ukrywał - jest to jakieś nawiązanie do czegoś?
- ostatnia scena - czemu właściwie Tristan zostawia synów Alfredowi? Sam nie chce z racji na "klątwę", czy po prostu ucieka przed odpowiedzialnością?
- Rozumiem że Tristan się mści na tych braciach o'Cośtam, (poza tym to nabicie na widły wygląda trochę jak wypadek, jakby nie był pewny czy chce zabić), ale czemu Decker właściwie z zimną krwią morduje tego policjanta?

ocenił(a) film na 8
mati108

Tristan pozostawił dzieci Alfedowi, bo policjanci, którzy mieli go zabić zostali zabici przez Alfreda. Wiedział, że będą (policja) go ścigać za to, więc zostawił dzieci Alfredowi i uciekł,. Przynajmniej ja to tak zrozumiałam.

Moja interpetacja co do osoby Tristiana jest trochę inna. Pociągała go Suzannah i chciał z nią być ale z uwagi na brata, o którego śmierć się obwiniał, nie mógł z nią być, wiec wyjechał, złamał jej serce etc. Kochał ją ale nie mógł być. Z Izabel związał się z braku laku ale z czasem pokochał, ponieważ pogodził się z brakiem Suzannah ale przedewszystkim- wydoroślał, przestał być "dzikim niedźwiedziem". Wcześniej był młody i szalał, szukał "czegość w życiu", aż w końcu znalazł 'to coś" w dzieciach. Możlwe, że Suzannah go pociagała tak bardzo wlasnie dlatego, ze byla zakazanym owocem? A jak juz poukładał sobie w glowie wszystko, to i to sobie uswiadomil, stad w wiezieniu nic juz od Suzannah nie chial, cierpial jedynie z powodu straty zony. Można więc powiedzieć, że się "nawrócił" i został dobrym ojcem aż sie wydarzyło co się wydarzyło


ocenił(a) film na 10
mati108

Decker zabił go dlatego, ponieważ to ten policjant strzelał w kanionie w którym zginęła jego córka Isabel, żona Tristana.

ocenił(a) film na 6
sbbbbs

Pełna zgoda z Tobą. Totalnie niezrozumiałe dla mnie jest zachowania Tristana.

ocenił(a) film na 10
sbbbbs

nawet jeśli masz rację pisząc to wszystko to ocena 4 jest za słaba na ten film
nawet jeśli mówił o negatywach charakteru ludzkiego to pokazał to w sposób idealny

sbbbbs

100% racji, zgadzam się z każdym słowem, nawet oglądając go wiele lat temu pierwszy raz nie podobała mi się ani Susannah jako osoba, ani Tristan.

sbbbbs

W PUNKT! FILM O WSZYSTKIM I O NICZYM!

ocenił(a) film na 7
roslinadoniczkowa

Zaciekawila mnie ta dyskusja i ze swoimi odczuciami po filmie jestem gdzies pomiedzy roslinadoniczkowa a sbbbbs. Czytajac Wasze komentarze raz jednej raz drugiej osoby, stwierdzilam, ze moglabym powycinac fragmenty, polaczyc i uznalabym je za moja wlasna wypowiedz - tak dobrze oddaja moje przemyslenia.

Z jednej strony rozumiem pobudki Tristana a z drugiej go nie polubilam i bardzo mnie draznil swoja osoba. Ogolnie Pitt zagral ciekawa postac, skomplikowana, wielowarstwowa. Tristan chcial byc madry, chcial chronic swoich bliskich przed soba, przed tym "niedzwiedziem", ktory w nim drzemal, ale chyba nie do konca mu sie to udalo. Za pewne sadzil, ze postepuje slusznie w swoich wyborach - przynajmniej ja to tak widzialam z mojej perspektywy.

Mam wrazenie, ze Tristan poszedl na wojne glownie po to, zeby byc tarcza swojego mlodszego brata. Samuel zginal, a Tristan nie mogl sobie wybaczyc, ze nie zdazyl, ze go nie uratowal. I jeszcze Alfred "... miales go pilnowac" - jak dzwon w jego glowie. Dlatego tez nie wrocil od razu do domu, poniewaz nie mogl sie z tym pogodzic, ze zawiodl wszystkich, w tym siebie rowniez. A jeszcze w domu czekala Suzannah... Cos do niej poczul, przyciagala go. Ale jak mial z nia byc? Ona miala byc z Samuelem. Jak mial budowac szczescie na nieszczesciu? Poza tym ona byla troche jak zakazany owoc ;). Mysle, ze go to przesladowalo i dlatego nie potrafil z nia byc. Moze wydawalo mu sie, ze na nia nie zasluguje, ze na jego miejscu powinien byc Samuel. Jednak nie mial zgody nie tyle od brata co od samego siebie i jeszcze pozniej ten jego niespokojny duch i Alfred gderajacy za uchem, ze ma sie z nia ozenic. Tristan prawdopodobnie nie chcial skrzywdzic Susannah, a raczej dac jej szanse na ulozenie sobie zycia z kims lepszym od niego. W rezultacie wyszlo odwrotnie i zlamal jej zycie, bo ona tylko z nim chciala byc, a poniewaz zwatpila i juz nie miala sily dluzej czekac, ale podswiadomie chciala byc blisko w razie gdyby jednak wrocil, wiec wyszla za trzeciego brata. W ogole to ich pozegnanie Tristana i Susannah - jemu tez nie bylo latwo. Na tych swoich wyprawach nie widac bylo zadnego usmiechu na jego twarzy. Kiedy w koncu zawital do domu i niby stalo sie tak, jak chcial - Susannah zwiazala sie z kims innym, ale on dalej cos do niej czul. Nie wiem czy to byla milosc czy tylko jakies pozadanie, ale naprawde musial cos czuc, ale nie mogl juz z nia byc, bo nigdy nie chcial konkurowac z zadnym z braci. Isobel byla pod reka - dorosla i piekna, on samotny, to zblizyli sie do siebie i moze nawet ja pokochal. Kazda milosc jest inna. W tej z Isobel nie bylo juz takiego plomienia, ale czasem lepiej zeby cos sie tlilo dlugo delikatnym plomieniem, niz wybuchlo i zgaslo. Tristan po prostu nie dal szansy zwiazkowi z Susannah, nie uwierzyl, ze moga byc szczesliwi (przynajmniej nie w tym zyciu, moze w innym kiedy oboje beda kotami :P), a Isobel ukazala mu sie w zupelnie innym swietle. Moze tez pomyslal, ze odpokutowal za grzechy i moze w koncu zaczac ukladac sobie zycie. Poza tym moglo miec tu znaczenie, ze Isobel byla indianka i mogla lepiej rozumiec nature Tristana i ten mogl odzyskac spokoj, nie wiem, zyc w harmonii ze swiatem?? ;D

Co bylo dalej? Mieli dzieci, Tristan chcial zarobic dla nich pieniadze i troche tez dla swojego ojca, ktory stracil majatek. Zyli swoim zyciem, az jacys zli ludzie staneli na drodze ich szczesciu. Tristan byl uparty, myslal, ze jest sprytniejszy od nich, nie wzial pod uwage konsekwencji i moze nawet nie mial swiadomosci, jak to wszystko moze sie skonczyc. Pozniej wiemy, co sie wydarzylo. Natomiast, ze przekazal swoje dzieci pod opieke bratu, to moze faktycznie to, co spotkalo jego zone i Susannah przesadzilo o tym, ze utwierdzil sie w przekonaniu, iz jest przeklety i najlepiej zeby zyl gdzies na uboczu, aby jego bliscy byli bezpieczni.

Nie wiem, co mam myslec o tym filmie. Sklonil mnie do przemyslen, ale to cale zawiklanie, komplikacje. Czlowiek z jednej strony dazy do szczescia, z drugiej sam sobie uniemozliwia osiagniecie tego celu, a jesli jest na dobrej drodze to i tak nastapi taki splot wydarzen, zeby go zepchnac do rowu. Jak nie masz problemu, to go sobie stworzysz, a jak masz problem, to jakbys nie probowal go rozwiazac, zawsze wybierzesz najgorsze rozwiazanie - to chyba jest przeslanie tego filmu. Tristan chcial postapic jak najlepiej wzgledem swoich bliskich, ale nie zawsze to, co nam sie wydaje, ze bedzie dobre dla kogos, faktycznie takie dla niego jest. Matka Tristan tez odeszla gdzies z dala od rodziny i to na pewno musialo wplynac jakos na jego swiatopoglad. Tez czesto idziemy przez zycie zaslepieni wiara w cos, jestesmy przekonani o czyms i nie bierzemy pod uwage innej opcji, sami odbieramy sobie szanse, dokonujemy zlych wyborow, ale o tym przekonujemy sie po czasie. Zycie.

Pozdrawiam wszystkich kinomaniakow ;)

ocenił(a) film na 10
roslinadoniczkowa

Dla płk Ludlofa też, przecież pamiętacie dlaczego odszedł z wojska.

ocenił(a) film na 9
roslinadoniczkowa

Film ponadczasowy. Pomijając piękne obrazy i moim zdaniem świetną grę aktorską, jest po prostu historią tragiczną która zapada w pamięć.
Dopiero przy drugim seansie wyłapałam , czemu Suzanah została na ranczu po stracie narzeczonego.
(Oczywiście wiemy , że że względu na Tristana) ale oficjalną wersją było załamanie się pogody oraz prośba płk by została jeszcze, gdyż kobieca obecność dobrze robi temu domostwu.
Na ironię, gdyby tylko wiedział jaki ciąg przyczynowo-skutkowy to wywoła.
Można tylko się zastanawiać, co by było gdyby...ale to pokazuje jedna z pozoru niewinna decyzja zadecydowała o losie całej rodziny.

ocenił(a) film na 1
roslinadoniczkowa

Prymitywny Harlekin. Dno i metry mułu

Muhomorniczy

+1 Według mnie może nie prymitywny, ale jednak harlekin, spodziewałam się czegoś więcej, a tutaj takie wichry namiętności.. Blondas wygrywa, bo od zawsze jest oczkiem w głowie ojca, więc potem wykorzystuje każdego kogo się da i robi co chce ze sobą i z każdym kogo spotka. Najstarszy brat, staje się synem marnotrawnym, bo nie jest blondasem, dopiero na końcu kiedy broni go od śmierci  ojciec go zauważą...  W blondasie  kocha się każda laska i każdy z rodziny bo pozwala się mu na wszystko i przez to jest taki szalony i spontaniczny. Pogmatwane trochę te relacje, ale ci bracia raczej nigdy specjalnie się nie kochali, jak to w rodzeństwie musieli rywalizować o względy ojca (oczywiście nie mówimy tutaj o Tristanie), dlatego zdecydowali się iść na wojnę, bo ojciec kiedyś był wojakiem.   Niezrozumiała miłość   Susanah do  Tristana  to chyba największy dowód na to jakim harlekinem jest ten film.  Typ ją zostawił,  powiedział żeby zajęła się sobą a ona i tak powiedziała mu, że będzie na niego czekać.  Takie filmy  niestety budują w ludziach niezdrowe pojęcie o miłości i związkach, można zbliżyć poziom   tego wątku do bajek o księżniczkach - jak będę wystarczająco długo na niego czekać to może przyjdzie, a jak nie przyjdzie to i tak będę go kochać....

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones