Bardzo wolnorynkowy (z wyjątkiem jednej sceny) film utrzymany w ultra optymistycznej tonacji. Pod koniec mamy nawet lekko tej wiecznie uśmiechniętej gęby Bidgesa dość ;-). BTW, czy tylko mnie przypominał on Radka Sikorskiego?
Cała historia to prawdziwa i pouczająca opowieść... Spod wierzchniej warstwy uosabianego przez Tuckera entuzjazmu wydobywa się przygnębiająca świadomość erozji tradycyjnych wartości, które niegdyś uczyniły z Ameryki kraj możliwości. Możliwości tłamszonych obecnie przez monopolistyczno-oligopolistyczny układ, który może się w gospodarce utrzymać tylko dzięki aktywnej pomocy państwa. W warunkach wolnej konkurencji nie przetrwa. W filmie znajdziemy przykład takiego biznesowo-państwowego aliansu, jakich wiele. Nie przypadkiem obraz Coppoli został włączony przez Instytut Misesa w skład listy filmów wolnościowych (z którą można się zapoznać tutaj http://mises.org/content/film.asp). Zasługuje na to jak mało który.
Jedną z ciekawszych scen jest wyróżniające się tajemniczą atmosferą spotkanie Prestona Tuckera ze sportretowanym w "Aviatorze" Howardem Hughesem.
Doskonale zdając sobie sprawę z pewnych uproszczonych i wyidealizowanych motywów... z czystym sumieniem polecam ten film.
7/10
Hold that Tiger! :-)
Scena spotkania Tuckera i Hughsa rzeczywiście jest chyba najlepszą w filmie. Cały zresztą, pokazuje bardzo dobitnie okrucieństwo gaszenia w zarodku ludzi i pomysłów, które mają na celu zmianę świata na lepszy a nie czysty zysk. SPOILER << Dziwi mnie jednak, że Tucker wygrał w sądzie>> W czasach obecnych takie coś raczej by nie przeszło. A propo tematu, zamieszczam ciekawą prezentację:
http://www.wykop.pl/ramka/576529/zastanawiales-sie-dlaczego-jest-tak-malo-samoch odow-elektrycznych-do-tej-pory/