PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=622476}

Sekrety morza

Song of the Sea
8,1 37 693
oceny
8,1 10 1 37693
8,4 16
ocen krytyków
Sekrety morza
powrót do forum filmu Sekrety morza

Zła matka.

ocenił(a) film na 5

Czy ktoś mi może wyjaśnić motywacje tej matki? Nie wiem jak można reklamować te bajkę jako przepiękna opowieść o rodzinie, kiedy kończy sie ona tak bezsensownie. Co za matka najpierw zostawia swoje dzieci, potem, kiedy wszystkie przeszkody zostają pokonane, odnajduje się tylko po to, aby znowu, bez podania konkretnego powodu, znowu odejść. Dla mnie to jest przegięcie, aby bajka dla dzieci tak się kończyła. Nie dość, że powód zniknięcia matki jest mało w filmie wyjaśniony (rzucone gdzieś jedno zdanie, że musi ratować córkę), to jej ponowne odejście jest pozostawione bez jakiegokolwiek wyjaśnienia.

ocenił(a) film na 9
maryskac

Nie wiem czy jest sens to racjonalnie wyjasniac. Myślę, ze nawet dzieci jakos to intuicyjnie rozumieją, a dorosli powinni zdecydowanie.

Matka nalezy do swiata duchow, mitow. Nie ma dla niej miejsca w swiecie zywych, bo jestesmy smiertelni i ulomni, a takie zderzanie swiatow zawsze prowadzi do tragedii. Wszystkie cywilizacje swiata w ten wlasnie sposob pojmowaly to, co nadnaturalne.

A zakorzenienia tej bajki w sferze mitologii irlandzkiej to chyba nie musze udowadniac.

ocenił(a) film na 5
szawelus1

Skoro Sirsza, która rownież była Selki, mogła zostać, to dla mnie logicznym jest, że mogła zostać rownież i matka. Dokonała innego wyboru, który, moim zdaniem nie jest właściwy w bajce, bo matka dzieci zostawiać nie powinna. Oczywiście, każdy interpretuje to tak, że matka należy do innego świata i tam chciała/musiała (?) powrócić, jednak tą decyzją skrzywdziła swoje dzieci i ich ojca.

ocenił(a) film na 9
maryskac

Saorsie mogła pozostać w tym świecie, bo jak powiedziała sama matka - dziewczynka była w połowie człowiekiem. Mogła mieszkać w naszym świecie ALE tylko pod warunkiem, że dobrowolnie zrzeknie sie wszystkich magicznych mocy.

Matka nie dokonala zadnego wyboru, ten wybor zostal za nią podjęty sporo wczesniej

ocenił(a) film na 5
szawelus1

Przecież żyła w ludzkim świecie dłuższy czas, moim zdaniem można to było rozwiązać inaczej. Nie chodzi mi o to, że jest to nielogiczne zakończenie, ale o to, że jest ono nieodpowiednie w opowieści adresowanej do dzieci.

ocenił(a) film na 9
maryskac

A ja uważam, że to jest świetne zakończenie :) nie wiem jak to wygląda z perspektywy dziecka, ale jak dla mnie ten film w fantastyczny sposób łączy treści dla dzieci i dorosłych, nie jak czyni to większość głupkowatych amerykańskich animacji (wciśnięcie żałosnych gagów z podtekstem dla starszych widzów) ale dzięki podsuwaniu różnych treści i nawiązań kulturowych do wyszukania. Notabene dla dzieciaków to ma też dużą wartość edukacyjną. Oby więcej takich bajek i obyśmy stworzyli jakiś europejski odpowiednik dla zalewu hollywoodzkiego chłamu.

ocenił(a) film na 5
szawelus1

No właśnie chodzi mi o to, że co wrażliwsze dzieci mogą być tym zakończeniem zaniepokojone. Poza tym jednym szczegółem rownież uważam bajkę za bardzo poztytwną odmianę od disnejowsko-pixarowych produkcji.

użytkownik usunięty
maryskac

A ja się z Tobą zgadzam. Film piękny, ale wątek matki mnie lekko oburzył. Według mnie była egoistką. Założyła rodzinę po to, żeby ją potem zostawić. Odeszła bez żadnego słowa, wyjaśnienia. Nie przygotowała swojego synka na to co miało nadejść. Dziecko przeżyło traumę i obwiniało przez lata swoją niczemu winną siostrę. Ojciec wpadł w depresję. Końcówka szczególnie mnie uderzyła. Matka wychodzi z morza i co robi jako pierwsze? Nie wita się z długo niewidzianą rodziną, ale próbuje porwać córkę i zwiać po raz kolejny. Bez słowa, znowu. Nie pyta małej o zdanie, chociaż wie, że ma wybór. Ciężko mi zrozumieć jej zachowanie. Uważam, że ten film nie nadaje się dla każdego dziecka. Dla wrażliwych, czekających na szczęśliwe zakończenie takie rozwiązanie może być druzgocące. A może po prostu ja jestem za stara na tego typu filmy;)

ocenił(a) film na 5

Cieszę się, że nie jestem osamotniona w moich odczuciach. :-)

ocenił(a) film na 10

Zgadzam się z Wami, że ogarnięcie przedstawionej sytuacji przerasta możliwości dużej części dzieci, szczególnie, że w PL nie znamy mitologii celtyckiej. Ja oczywiście też nie, ale od czego jest internet?
Rzućcie okiem na jakieś opisy postaci, choćby tu: http://pl.urbandictionary.com/define.php?term=selkie
w skrócie: selkie może wyjść na ląd i związać się z człowiekiem, ale w końcu jej natura zmusi ją do powrotu do morza. Ewentualnie jeśli człowiek schowa skórę selkie to staje się ona więźniem na lądzie...
Myślę, że ojciec wiedział, że jego żona jest selkie, ale myślał, że miłość pokona naturę i nie 'uwięził' swojej partnerki. Ta odeszła od niego (może selkie nie mogą rodzić dzieci na lądzie? może umarła by albo Sirsza by umarła?) zostawiając córkę. Ojciec wiedział, że córka też jest selkie i chcąc zapobiec powtórce historii schował skórkę, aby w ten sposób pokonać naturę selkie. Ta jednak odezwała się, bo Sirsza zawsze miała 'pociąg' do morza. Ojciec tego nie zauważył, bo właściwie był nieobecny - jak sam stwierdził na końcu, że 'przespał parę lat'.
Co do matki to nie sądzę, żeby takie zachowanie matki było bardzo drastyczne dla dziecka oswojonego z opowieściami/bajkami z celtyckiego kręgu kulturowego. Wiadomo - u nas krasnale zaplatają grzywy, diabły kusza na wierzbie, południce czają się w polu, a u nich selkie zawsze w końcu wrócą do morza...
Moim zdaniem matka, 'pełna' selkie, nie mogła inaczej postąpić... ojciec też nie mógł jej zatrzymać siłą, bo ją kochał. Matka kochała ojca, i oddała mu córkę. Na końcu jednak zrozumiała, że musi albo dziecko zostawić w ludzkim świecie (i ją straci), albo Sirsza pozostanie istotą magiczną i opuści ludzki wymiar razem z innymi (i tą opcje wybrała jako lepszą dla córki). Sama jako istota w pełni magiczna nie miała wyboru i musiała odejść. Jednak to Sirsza dokonała ostatecznego wyboru i matka to zaakceptowała. Taka drobna aluzja do dorastania dzieci i akceptowaniu ich wyborów w życiu :) Zresztą w filmie pełno jest przemyśleń o naturze miłości...

ocenił(a) film na 9
Krzysxxx

Brawo. Cieszę się że ktoś to napisał. Czy naprawde tak trudno jest zajrzeć do encyklopedii, zanim wytknie się twórcom nieprzemyślane, niestosowne zakończenie?

ocenił(a) film na 5
nzliverwort

Jak już pisałam, nie chodzi mi o to, że zakończenie jest nielogiczne, ale o to, że nie jest odpowiednie dla dzieci. W opowieści nie są jasno wyjaśnione okoliczności zniknięcia Selki, ani za pierwszym ani za drugim razem. Gdyby to wszystko o czym wspominacie w kontekście legend celtyckich było jasno w bajce przedstawione, nie byłoby problemu. Idąc na bajkę do kina raczej nie wertuję z dzieckiem encyklopedii... Moze dla irlandzkich maluchów jest to zakończenie zupełnie naturalne, mnie wydało się nieodpowiednie.

ocenił(a) film na 9
maryskac

Pomijając, istotny oczywiście, fakt zakorzenienia tej bajki w celtyckiej mitologii pozostaje jeszcze jedna ważna kwestia. Oczekując, że każda bajka kończy się "dobrze" i "stosownie" traktujemy dzieci jak filigranowe laleczki, których wrażliwość pęka pod każdym smutniejszym dotknięciem jak bańka mydlana - wychowujemy kogoś na osobę, która nie poradzi sobie z prawdziwymi ciężarami przyszłości. A przecież również przez kino kształtujemy takiego małego człowieka i pokazywanie mu prawdy, że w życiu nie zawsze jest tak, jakbyśmy chcieli przygotowuje go do samodzielnego funkcjonowania dużo lepiej niż przesłodzone i nierealne happy endy na każdym kroku, które mało wspólnego mają z tym, jak jest naprawdę na świecie.

ocenił(a) film na 5
ajah

Osobiście uważam, że dzieci uczą się życia każdego dnia patrząc na to co dzieje się dookoła nich i są świadome, że w życiu nie wszystko kończy się dobrze, bajki nie muszą im o tym przypominać.

ocenił(a) film na 9
maryskac

Moja młodsza siostra (lat 6) była ze mną i z naszą mamą na filmie i rzeczywiście, "zaniepokojona" to dobre słowo. Co prawda była autentycznie zachwycona filmem i rzeczywistą relacją rodzeństwa, ale przy zakończeniu z niepokojem zerkała na mamę.
Jednak gdy później ją o to spytałam, powiedziała, że to "chyba dobrze", więc czuję, że w jakiś zawoalowany sposób zrozumiała, że tak miało być :)

ocenił(a) film na 8
Krzysxxx

Dzięki za tę wypowiedź.

ocenił(a) film na 9
Krzysxxx

Ja też byłam zszokowana tym zakończeniem, ale tłumaczę to sobie tak... Być może dopóki matka-selkie była na lądzie, tęsknota do morza się w niej nie odezwała. Chłopiec był człowiekiem, więc może jego poród był normalny, ale dziewczynka już nie, więc może matka musiała wrócić do morza by ją urodzić. Może powrót do morza wyzwolił w niej tęsknotę. Matka oddała córkę ojcu, ale przecież mogła ich odwiedzać? A jeśli padła ona ofiarą tej wiedźmy, która kradnie uczucia (porzucenie dziecka musiało spowodować rozpacz) i została zamieniona w kamień. Dlaczego nie została z rodziną na końcu? Wszystkie magiczne istoty, które zostały zamienione w kamień, po pieśni morza zostały uwolnione, ale ich ciała nie ożyły, kamienne trolle pozostały, wyspa pozostała, tylko ich duchy zostały uwolnione i powędrowały do innego świata. Może duch matki kiedy został uwolniony także musiał udać się na drugą stronę, a mała Sirsza jako pół człowiek, pół selkie dostała wybór.
Na stronce strychwniebieskiejwilli znalazłam taką legendę "Pewnej nocy Neil, który podróżował wzdłuż wybrzeża, napotkał grupę młodych kobiet, tańczących na brzegu, w świetle księżyca. Neil zakradł się do nich, ale trzask gałązki zdradził jego obecność. Przestraszone kobiety podbiegły do stosu skór, szybko je przywdziały i uciekły do morza. Jednak Neil zdołał schwycić jedną ze skór, nim jej właścicielka zdołała uciec. Kobieta błagała Neila, by ten oddał jej skórę. Jednak rybak znał stare legendy o selkie i odmówił. Ukrył skórę, a selkie została jego żoną. Po jakimś czasie urodziła rybakowi córkę i syna. Oboje mieli błony pławne pomiędzy palcami rąk i nóg. Czas mijał, dzieci rosły, ale rosła też tęsknota w sercu selkie. Pewnego dnia, dzieci przybiegły do niej z kawałkiem futra w dłoniach. Podekscytowane pokazały jej gdzie je znalazły. Ich matka była zachwycona faktem, że oto nareszcie odzyskała swoją foczą skórę. Opowiedziała swoim dzieciom o swoim pochodzeniu i uprzedziła je, że tej nocy będzie musiała powrócić do morza. Gdy Neil zasnął, selkie wzięła swoją skórę i pobiegła z dziećmi na plażę. Tam ubrała swoją skórę, zmieniła się w fokę i zniknęła w morzu, a dzieci wróciły do domu. Rankiem Neil zasmucił się, gdy dowiedział się, że jego żona wróciła do morza. Tęsknił za nią bardzo, ale nie był samotny ponieważ nadal miał dzieci, które zostały z nim do końca jego dni. A dzieci jako półkrwi selkie słyszały nocą śpiew swojej matki i biegły do niej, by razem z nią pływać w morzu. "

ocenił(a) film na 6
aklorak

Być może, ale zakładam, że filmy dla dzieci powinny być nieco bardziej intuicyjne i nie powinno się musieć ich rozpisać, by je zrozumieć, ani też oglądać z encyklopedią w ręce jak niektórzy by chcieli ("poczytaj o Irlandzkich mitach a dopiero później się czepiaj").

ocenił(a) film na 10
maryskac

Dzieci niech uczą sie ze w zyciu nie wszystko jest fear ze życie to nie tylko śmiech ale tez gorycz to przygotowuje młodych ludzi do
Bycia wartościowymi dorosłymi zdającymi pojecia takie jak oddanie sprawiedliwość rodzina patriotyzm czy odpowiedzialność

ocenił(a) film na 8
maryskac

Wszystko co się wydarzyło w tej opowieści jawiło się tylko i wyłącznie w głowie małego chłopca. Mama nie mogła wrócić bo ona nie żyła, zmarła na skutek komplikacji w czasie porodu. Mała ,,usychała'' z braku zainteresowania i nienawiści Bena. Wszystko w tej rodzinie się rozpadło i żeby to poukładać dzieciaczek musiał sobie to poukładać na własny sposób. Z tego też względu wszystkie magiczne postacie miały wygląd bardzo zbliżony do osób z najbliższego otoczenia. Gdy Ben polubił siostrzyczkę, wszystko powoli zmieniało się na lepsze. Ojciec otrząsnął się po tym gdy prawie nie stracił córki (biały płaszczyk symbolizuje śmierć), ciągle schorowana, niepilnowana, zaniedbana była na już prawie na tamtym świecie.
Według mnie bajka ta opowiada o radzeniu sobie ze śmiercią najbliższych.

ocenił(a) film na 10
Wanat44

Mam dokładnie takie samo zdanie. Historia toczy się na dwóch płaszczyznach: z jednej strony mamy tę "dosłowną" okraszoną piękną mitologią historię, którą na pierwszy rzut oka widzimy na ekranie, z drugiej wg. mnie rzeczywistą historię - śmierć matki, depresje (lub może inną ciężką chorobę) córki, pogrążonego w rozpaczy i żałobie ojca, babcie, która ma dobre intencje, chce pomóc, ale robi to nieumiejętnie itd. Kiedy wszystko się rozwiązuje - babcia/Maka zrozumiała swoje błędy, ojciec/syn Maki odzyskuje uczucia, otrząsa się z żałoby, góra ożywa, Sirsza/selkie śpiewa pieśń i zdrowieje, Ben również uczy się empatii i staje się dobrym bratem. To piękna, pełna metafor i skłaniająca do refleksji baśń.
Kilku "skamieniałych pozbawionych uczuć skrzatów" na pewno po seansie wróci do życia :)

Sam motyw metaforycznego radzenia sobie z emocjami poprzez ucieczkę w fikcyjny świat baśni bardzo przypomina mi ten z filmu Labirynt Fauna.

ocenił(a) film na 8
Sandersik

Wszystko nabiera sensu ;)

ocenił(a) film na 10
Sandersik

Pięknie oboje to napisaliście. Też gdzieś mi się ta warstwa "życiowa" po głowie tłukła, tylko mniej uświadomiona. Chłonęłam piękną baśń wraz z moim dzieckiem bez szukania dziur w całym :) bo właśnie tym jest Song of the sea - baśnią. Szkoda, że wielu ludzi nie wie co to baśń. :(

ocenił(a) film na 8
Wanat44

Dokładnie.

ocenił(a) film na 10
maryskac

Jeju skoro ty nie rozumiesz ze wszystko ma swoje miejsce na ziemi lad i porządek to ja ci nie będę w stanie tego wytłumaczyć jesli sama tego nie poczujesz ona nie mogla zostac poprostu miała inna drogę szkoda ze ludzie w tych czasach tracą naturalna intuicje na rzecz czego sztucznego obrazu świata który z reszta i tak nie długo runie

ocenił(a) film na 8
maryskac

Zupełnie się zgadzam z wyjaśnieniami Sandersik. W bajce w sposób metaforyczny przedstawiona jest śmierć matki a chłopiec ewidentnie obwinia o to siostrę. Matka zmarła przy porodzie i bajka jest w OCZYWISTY dla każdego człowieka z wyobraźnią i wrażliwością obrazem przepracowania straty. Problem tkwi w tym że wrażliwość niektórych ludzi pozwala od razu zrozumieć drugie dno a innym nawet tłumaczenia nie pomogą. Przypomnijcie sobie scenę, w której wiedźma-sowa (symbol mądrości) ukrywa w słoikach swoje uczucia i zamienia się powoli w kamień bo woli to niż cierpienie spowodowane cierpieniem syna. Po tym jak uczucia do niej wracają (dzięki piosence dziewczynki) rozumie swój błąd, że człowiekowi jest potrzebne i cierpienie i radość by w pełni żyć. Jest to przestroga przed ludźmi którzy tracą wrażliwości i wolą być nie do złamania pozbywając się wszystkich emocji. Nie musza już dłużej cierpieć, ale nie mogą się też cieszyć. Może być to metaforą depresji, na taką depresje powoli zamknięta u wiedźmy-sowy zapada Sirsza.
Dlatego oglądając tego typu bajki należy zapomnieć o powodach i motywach a skupić się na emocjach. Co więcej cenie tym bardziej tą bajkę za to że porusza trudny temat utraty matki bądź członka najbliższej rodziny, a niestety wielu dzieci to dotyczy i nikt nie porusza zbytnio tego tematu w taki sposób aby dzieciom pomóc a ta bajka robi to w taki piękny sposób.

ocenił(a) film na 5
absens20carens

Dla mnie, jako osoby dorosłej, ta płaszczyzna była rownież oczywista, ale mam wątpliwości czy dzieci, szczególnie te młodsze, zdołają to wychwycić. Obawiam się, że wiele dzieci nawet nie wie, że przy porodzie kobieta może umrzeć, więc raczej nie skojarzą śmierci matki z narodzeniem Sirszy.

ocenił(a) film na 9
maryskac

no ale właśnie, tak jak kilka osób próbowało tu już wcześniej wyjaśnić, to nie o rozumowo-logiczny odbiór tu chodzi. Dzieci mogą nie posiadać takiej wiedzy o świecie, jak dorośli, ale posiadają znacznie większą wrażliwość. Nie trzeba skojarzyć ostatniej sceny z pierwszymi, żeby widzieć w odejściu matki KONIECZNĄ stratę - taką, której nie da się uniknąć. Jednym słowem, ta scena broni się sama w sobie.

Zdecydowanie uważam, podobnie jak jedna z osób powyżej, że nie powinniśmy traktować dzieci jak filigranowe laleczki, a bajki nie powinny służyć tylko do zagospodarowania im czasu wolnego. O wielkości takich animacji, jak Król Lew czy Pocahontas stanowi przecież właśnie to, że poważnie traktują młodego widza.

maryskac

Muszę Ci powiedzieć, że adoptowana córka znajomej, z którą miałam przyjemność spotkać się w kinie akurat na seansie, była bardzo dotknięta tą bajką. Ma 7 lat i jej biologiczna matka oddała ją, bo miała straszne problemy z narkotykami. Nie miała dość silnej woli i wiedziała, że zniszczy życie dziecka, jeśli zdecyduje się ją wychować. Oddanie jej do adopcji moim zdaniem było najrozsądniejsze, ale spróbuj to wytłumaczyć 7latce. Moja znajoma miała straszny dylemat bo nie chciała żeby córka czuła, że zrobiła coś złego czym zasłużyła na porzucenie, ale w tym samym czasie nie chciała opowiadać jej jeszcze prawdziwej historii biologicznej matki (uważała, że 7 latka nie powinna jeszcze wiedzieć o nałogach i o tym, że mogą być silniejsze niż miłość do dziecka). Wybrała się z nią na seans tej konkretnej bajki dlatego, że wiedziała z góry jak się kończy. Ostatecznie rzeczy ułożyły się po jej myśli i dziewczynka doszła do wniosku, że czasem matka nie ma wyboru niż zostawić córkę za sobą. Była smutna ale i szczęśliwa zarazem. Oczywiście, problem pewnie wróci, kiedy będzie starsza, ale na razie pozwoliło to mojej znajomej odstawić tę kłopotliwą rozmowę jeszcze na jakiś czas.

Niestety, córka mojej przyjaciółki, która jest kochana i rozpieszczana jak księżniczka przez wszystkich (łącznie ze mną), nie zareagowała bardzo dobrze na zakończenie, a ostatecznie była bardzo niespokojna przez kilka dni i nie chciała za bardzo oddalać się od matki, jakby bała się, że ją zostawi.

Myślę więc, że odbiór tak naprawdę zależy od wielu czynników wychowawczych i od osobowości dziecka. To chyba zadanie rodziców by zapoznać się z bajką zanim zabiorą je do kina i wcześniej zdecydować, czy chcą ją dzieciom pokazać czy nie.

Jak zostało zauważone przez Wanat44 ta bajka ma dwa podłoża, mitologiczne i metaforyczne, ale smutna prawda jest taka, że wrażliwsze dzieci nie tyle może tego nie dostrzegą co będą wstrząśnięte.

Ta bjka jest jednak dla mnie, jako dorosłej kobiety, wspaniałą perełką.

ocenił(a) film na 10
revira

Wielu z Was tutaj pisze: "bajka". A prawda jest taka, że to baśń, a baśnie rządzą się swoimi prawami i nigdy nie bywają idealne, uładzone i słodkie. Wielu współczesnych ludzi jest pozbawiona znajomości baśni i tego czym są, jakie niosą ze sobą wartości. (I nie mam na myśli Disneyowskich animacji, bo są uładzonymi wersjami oryginałów) I dlatego uważam, że takie produkcje jak omawiany przez nas film, są nie tylko wyjątkowe, ale przede wszystkim pożądane i potrzebne w świecie zalewanym przez pustą tandetę.
Cieszę się, że kilkoro z Was, drodzy przedmówcy, zauważyło jeden bądź dwa przekazy w tej historii.
Podoba mi się to co napisałaś, Revira, o adoptowanej dziewczynce, której SotS pomogło poradzić sobie z problemem dotyczącym matki. To znaczy, że baśń ta spełniła swoje zadanie. :)

Od siebie dodam, że sprawdzając jak się wymawia imię aktorki Saoirse Ronan, odkryłam, że to jest imię małej bohaterki SotS, dowiedziałam się też przy okazji, że jego znaczenie to: "wolność". A potem sprawdziłam znaczenie imienia mamy: Bronagh znaczy smutek, żal, frasunek. A to znaczy, że pod względem symboliki twórca zadbał o detale. :)

Tristana

Nie miałam pojęcia o znaczeniu imion, to rzeczywiście jest bardzo ciekawe. I tylko dalej przemawia na korzyść filmu.

Masz rację, że określenie "bajka" nie jest tutaj najpoprawniejsze. Dla wielu wszelka animacja to bajki. Jako fanka anime często się irytuję, kiedy ktoś z moich znajomych wytknie mi, że oglądam bajki (choć czy to poprawne określenie dla animacji, czy nie, nie będę wnikała), ale głównie dlatego, że anime, które oglądam zwykle (przynajmniej w tych dniach) są raczej dla starszej widowni, a w moim odczuciu bajki to animacje dla dzieci. Więc masz rację, nazywanie tej baśni bajką jest z mojej strony niesprawiedliwością.

ocenił(a) film na 1
maryskac

Moja córka nie mogła się uspokoić po tej bajce miała koszmary odradzam dzieciom oglądanie !

ocenił(a) film na 6
maryskac

Po fafnastym obejrzeniu (uwielbiam) wiem już chyba, o co chodziło, także w tej warstwie "fantastycznej": pieśń Selkie odsyła wszystkie istoty magiczne w zaświaty, za morze, skąd potem mogą przybyć ponownie. Musi stać się to przed halloween, inaczej zmienią się one w kamień. Matka Sirszy nie mogła zaśpiewać, gdyż wtedy ona i dziewczynka musiałyby obie odejść, a to byłby wielki cios dla ojca - matka wolała więc zostawić Sirszę na ziemi, samej zmieniając się w kamień (z Benem nie było tego dylematu, gdyż być może zdążył urodzić się przed halloween). Zauważmy, że matka pojawia się ponownie dopiero, gdy śpiewa Sirsza - dopiero wtedy, gdyż córka uwolniła jej duszę z kamienia. Dlaczego więc chciała zabrać córkę? Odpowiedź jest prosta: nie chciała. To Sirsza podeszła do niej i chwyciła jej rękę, matka wyszła więc z założenia, że dziewczynka także wybiera los selkie i chce odejść w zaświaty wraz z nią. Dopiero głos Bena wyrywa obie kobiety z transu i sprawia, że matka wyjawia Sirszy, że ma ona wybór, a Sirsza decyduje się zostać.

Wiem, że brzmi to mało spójnie i zgadzam się, że w utworze kierowanym ewidentnie do dzieci mniej powinno być miejsca na domysły, jeśli chodzi o główny problem fabularny, jednak imo ta wersja ma największy sens.

ocenił(a) film na 6
maryskac

Szczerze mówiąc, to zgadzam się z autorem wątku i wszelkie mętne i zarozumialcze tłumaczenia o byciu "z innego świata" uważam za obrażające intuicje widza, nawet nieletniego. Duszków i Selkie w prawdziwym świecie nie mamy, mamy natomiast nieodpowiedzialnych rodziców, którzy pod podobnym pretekstem porzucają rodziny.
Przy czym Mama-Selkie porzucając swoją rodzinę po raz pierwszy rzuca tylko, że robi to, by ich ratować - logicznym byłoby więc, że kiedy znika zagrożenie, traci ten pretekst.

maryskac

Nie wiem, jak można tak powierzchownie ocenić ten film. Ta historia to alegoria śmierci. To opowieść o tym, jak matka zmarła przy porodzie, a córka otarła się o śmierć obarczona tą samą chorobą. I jak brat zmienia swój stosunek do siostry podejmując walkę z jej choroba. To piękna, wzruszająca opowieść z życia. Nie jedno b dziecko tego doświadcza. To opowieść o tym, że nie wolno się poddawać i trzeba żyć dalej.

A jeśli tłumaczyć to w bajkowy sposób, jest również wiele możliwości. W scenie, w której matka stoi w drzwiach pokoju Bena i "ucieka", jej włosy robią się częściowo białe - jak u Sirszy, gdy słabnie coraz bardziej bliska śmierci. Matka prawdopodobnie miała niewiele czasu, by jej dziecko urodziło się żywe, więc nikomu nic nie wyjaśniała z obawy, że będą próbowali ją zatrzymać i przez to będzie za późno. Gdy Sirsza kończy swoją pieśń jej matka się pojawia. Można wnioskować, że matka również była zamieniona w kamień, a pieśń ją odczarowała podobnie jak skrzaty. Matka jest w transie, z którego budzą ją dopiero słowa Bena. Musi wracać. Bohaterowie mają szansę na ostateczne pogodzenie się z jej odejściem i radość z tego, że Sirsza jest uratowana.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones