Wyjątkowy zarówno w warstwie wizualnej, jak i intelektualnej. Obserwujemy epizod kończący epokę Ming i powstawanie mongolskiej dynastii Qing, która przez niemal trzysta lat swego panowania wyniosła Chiny na niewyobrażalny wręcz poziom rozwoju gospodarczego, militarnego i intelektualnego.
Dostajemy obraz bardzo statyczny, w którym ścierają się nie tyle miecze i włócznie, co słowa i ukryte za nimi idee. Głębia i złożoność problemów, z którymi przychodzi zmierzyć się ostatniemu władcy, jest tak ponadczasowa, że i my - współcześni widzowie - wielokrotnie mamy się nad czym zadumać. Znajdujemy się wewnątrz historii, w której główni bohaterowie są zmuszeni dokonać wyboru pomiędzy dumą, upokorzeniem i rozumem, pozwalającym przezwyciężyć wolę walki na śmierć i życie. W tym, jak w wielu innych przypadkach, jedynie na śmierć.
Koneserzy pięknych kadrów zostaną obdarowani wieloma wspaniałymi obrazami, a zwolennicy dysput o słuszności jednej drogi nad inną będą mogli zadumać się nad wielością postępków doprowadzających i tak do takiego samego zakończenia.
Wiele z poruszanych w filmie kwestii wydało mi się dziwnie bliskich w kontekście trwającej obecnie rocznicy Powstania Warszawskiego, ale może to tylko złudzenie.