Ratowanie z lina rzeczywiscie bylo przerysowane. Moglo tego nie byc, zwlaszcza, ze kiedy ojciec wyszedl to nagle burza zniknela i znow bylo piekne niebo...
Poza tym zabijaja ptaka przywiazanego do chlopca i powiekszaja rezerwat? Mimo, ze codziennie mysliwi wybijali mnostwo ptakow? Dobra bajeczka, szkoda, ze w prawdziwym zyciu tak nie ma.
A Michael - rozwydrzony gowniarz, ktory myslal, ze wszystko mu sie nalezy. Ojciec i ten czarnoskory pan tyle mu pomogli, a on ot tak sobie o nich zapomnial i nigdy wiecej nie wrocil na wyspe.
Sredni film.