Bardzo subtelny obraz pokazujący wiele oblicz miłości, nie tylko pożądanie seksualne, aczkolwiek tego też sporo było. ;)
Gra aktorska wszystkich znakomita, wszak nazwiska aktorów mówią same za siebie - Emma Thompson, Jonathan Pryce, Rufus Sewell, Samuel West, Steven Waddington...
Cały ten wielokąt miłosny był mocno popaprany. Postawa Lyttona nie budziła moich wątpliwości - gość nie ukrywał swoich skłonności homoseksualnych, a z Carrington łączyła go platoniczna więź.
Natomiast przyznam, że nie rozumiem głównej bohaterki. Najpierw twierdziła, że związek to coś więcej niż seks, wzbraniała się przed Markiem, a później zmieniała kolejnych facetów jak rękawiczki i traktowała ich jako obiekty służące zaspokojeniu jej potrzeb seksualnych. ;)
Współczułam bardzo Markowi - czekał biedaczek aż 4 lata, ale... co z tego, jak, cytuję, "pół-eunuch" zabrał mu lubą? Wydaje się, że kochał Dorę naprawdę, a niestety jego miłość trafiła w próżnię.
Zresztą dodam trochę swojej prywaty - na jej miejscu wybrałabym właśnie jego - inteligentny i wrażliwy, a w dodatku piękny! Przynajmniej w moich oczach najładniejszy z całego męskiego inwentarza w filmie. :P (W końcu to Rufus Sewell...)
Niezależnie od powyższego, film bardzo polecam. Oprócz gry aktorskiej i nietuzinkowej historii, warte uwagi są wnętrza i plenery, nader urokliwe.
"Wzbraniała się przed Markiem", po pierwsze była jeszcze młoda i nierozbudzona, a druga rzecz trudno się dziwić, on ją cały czas nakłanial, przymuszal do seksu, wreszcie ją wziął siłą. A w późniejszych związkach nikt jej nie zmuszał, no może jeszcze w małżeństwie nie spełniała oczekiwań dlatego mąż znalazł sobie kochankę, ale z następnymi mężczyznami była bardzo otwarta i aktywna.