Recenzja filmu

Ukryta forteca (1958)
Akira Kurosawa
Toshirô Mifune
Misa Uehara

Ukryta perełka

Akira Kurosawa, jeden z najwybitniejszych reżyserów w historii kina swoją pozycję zawdzięcza głównie epokowym filmom o samurajach ("Siedmiu samurajów"), epickim dramatom historycznym ("Ran") i
Akira Kurosawa, jeden z najwybitniejszych reżyserów w historii kina swoją pozycję zawdzięcza głównie epokowym filmom o samurajach ("Siedmiu samurajów"), epickim dramatom historycznym ("Ran") i monumentalnym traktatom o ludzkiej psychice ("Rashômon", "Dersu Uzała"). Ten niezwykły japoński wizjoner ma w swojej kolekcji również filmy o mniejszym ciężarze gatunkowym i lżejszej tematyce. Takim filmem jest z pewnością "Ukryta forteca".

Japonia, średniowiecze, czasy jednej z wielu wojen domowych. Poznajemy dwóch japońskich wieśniaków, typowych nieudaczników, którzy choć nieustannie się kłócą, żyć bez siebie nie mogą. Bez grosza w kieszeni, w podartych łachmanach, pośrodku wojny między trzema klanami pragną tylko wrócić do swojego kraju. Dziecinna mentalność i chciwość zaprowadzają ich w sam środek niebezpiecznej przygody. Oto bowiem, 16-letnia księżniczka podupadającego rodu Akizuki, ukrywająca się na terenie wrogiego rodu Yamana, musi przedostać się z powrotem do swojego kraju i odbudować dawną świetność klanu. Jej jedynym buforem bezpieczeństwa jest sławny na całą Japonię Rokurota Makabe, bohater wojenny, lojalny poddany rodu Akizuki. Cóż więc łączy naszą dwójkę sympatycznych obdartusów z przedstawicielami wyższych sfer? Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o... 200 sztuk złota przeznaczonych na wskrzeszenie rodu Akizuki, które trzeba bezpiecznie przetransportować przez terytorium wroga. A kto się nada do tego lepiej niż dwójka zaślepionych bogactwem biedaków? Mówią, że wiara przenosi góry. Uwierzcie, że chciwość jest równie silna. Zwłaszcza jeśli chodzi o góry złota.

Rusza więc nasza 4-osobowa grupka dywersantów w ryzykowną podróż do swojej ojczyzny. Czeka na nich mnóstwo przygód, niebezpieczeństw i ryzyko śmierci. Nam, jako ich wiernym towarzyszom, nuda również nie grozi. Kino drogi rodem ze średniowiecznej Japonii, pozwoli nam napawać się wspaniałymi krajobrazami uchwyconymi dzięki reżyserskiej maestrii Kurosawy. Wpisana w ten krajobraz  opowieść jest ciekawa i pełna fabularnych smaczków (vide historia siostry generała Makabe, święto ognia Yamana czy postać Hyoe Tadokoro, jako dowódcy wrogiej armii). Niewątpliwym atutem filmu są bohaterowie, autentyczni i wyraziści. Jest to zasługa nie tylko scenarzystów, ale i kapitalnej gry aktorów. Kamatari Fujiwara i Minoru Chiaki jako para niezbyt rozgarniętych, zrzędliwych chłopów, budzą wesołość i sympatię. Misa Uehara uniosła ciężar grania silnej i niezależnej kobiety (taka kreacja żeńska to rzadkość w japońskich produkcjach spod znaku katany i wakizashi). Jej odważna i honorowa księżniczki Yuki jest przekonująca i wprost emanuje siłą i niezłomnym charakterem. O Toshirô Mifune w roli generała Rokuroty Makabe wspominać nawet nie wypada- Mifune to jak zwykle klasa sama w sobie, jak na najlepszego azjatyckiego aktora w historii przystało (nie ma takiej ilości kończyn na świecie, które musiałby złamać Jackie Chan swoim filmowym przeciwnikom, żeby mu choć trochę dorównać). Wszyscy aktorzy odrobili pracę domową, ale też mieli dużo łatwiej, bo byli kierowani przez wspaniałego reżysera, który jak żaden inny potrafi oddać emocje i charakter postaci, tworząc prawdziwych bohaterów a nie tylko bezprzedmiotowe nośniki uczuć. Tak, gra aktorska u Kurosawy to zawsze jest coś więcej niż opanowana mimika i wykute na blachę dialogi.

Autor stwierdzenia, że "człowiek rodzi się płacząc, a kiedy już się wypłacze, umiera" stworzył lekkie i przyjemne kino przygodowe. Bohaterowie wzbudzają sympatię, finał to klasyczny happy end, widz kończy seans w optymistycznym nastroju i z uśmiechem na ustach. Zakończenie jest nieco zbyt idylliczne i naciągane, ale kto powiedział, że każdy film musi się kończyć krwawą masakrą głównych bohaterów? Niezłomność charakteru, odwaga, lojalność - wszystkie te cechy zasługują na pochwałę i nagrodę. A że film jest zgrabnie skonstruowany i świetnie osadzony w ówczesnych realiach, pomyślne zakończenie nie razi banałem i cukierkową aurą zwycięstwa znaną z wielu hollywoodzkich produkcji. Spokojnie można więc oderwać się na 2 godziny od rozważań o niedoskonałościach ludzkiej natury i bezsensie naszej egzystencji i dać się porwać wspaniałej historii.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones