Biznes to wojna. I to taka, w której nie bierze się jeńców. Aby zgromadzić wielki majątek, trzeba być bezwzględnym i gotowym na wszystko. Takim właśnie człowiekiem był Daniel Plainview (Daniel Day-Lewis). Na przełomie XIX i XX wieku udało mu się odkryć złoża ropy naftowej w Nowym Meksyku. Umiejętnie inwestując kapitał, Plainview dorobił
Fantastycznie zrealizowany film.Genialnie zagrany ( Daniel Day-Lewis przebił wszystkich,już dawno nie widziałem tak dobrze zagranej roli,absolutna perfekcja).Największym minusem jest fabuła.Chwilami film niesamowicie się dłuży.Ogólnie polecam ten film.warto.
Piszę z ramienia Kapitana Orzecha. Ten film to absolutna pomyłka i nieporozumienie i tragedia i
wogóle niepotrzebnie dawali tyle efektów specjalnych. Beznadziejna gra aktorska Leonardo
DiCaprio pogrzebała szanse tego pseudo-dzieła od samego początku.
Daniel Plainview to chyba jedna z najbardziej odrażających postaci w historii amerykańskiego
kina.
Ostatnie 20 minut filmu to prawdziwa orgia nienawiści i upokorzenia. Czyste zło.
Mistrz.
Moj temat odnosi tylko i wylacznie do muzyki tego filmu. Kompozycja Arvo Part'a do tego filmu jest genialna, jak i zreszta caly soundtrack Jonny Greenwood'a, ktory wcale tak mocno nie ustepuje kompozycji tego mistrza. Zapomnijcie o wasniach i ocenach i wsluchajcie sie w to niezaprzeczalnie piekna kompozycje
Arvo...